Obiady

Placuszki dyniowe

Obiadowe placuszki niezmiennie kojarzą się nam z tymi ziemniaczanymi albo cukiniowymi. Lubimy je przyrządzać i smakować, samo wykonanie jest proste, intuicyjne i szybkie. Świetnie odnajdą się zarówno wśród miłośników mięsa, jako niebanalna odskocznia, ale i na wegetariańskim talerzu. Natomiast dziś zachęcamy do zrobienia równie prostych i smacznych placuszków dyniowych. Zwłaszcza, że sezon na to warzywo uważamy absolutnie za otwarty! Warto korzystać z bogactwa, które daje ta wielka, pomarańczowa kula, będąca źródłem składników odżywczych. To w dyni znajdziemy witaminę A, C i E, które są tzw. witaminami antyoksydacyjnymi, ale także m.in. wapń, magnez czy selen. No nic tylko korzystać, zwłaszcza w niepewnym okresie przesilenia jesienno-zimowego, które przed nami…

Składniki:

  • 300 – 400 g startej dyni (grube oczka)
  • 3 jajka
  • 5 łyżek mąki ryżowej
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej
  • garść posiekanego szczypiorku lub zielonej cebulki
  • 1 łyżeczka curry
  • rozgnieciony ząbek czosnku lub łyżeczka czosnku w proszku
  • szczypta chili lub pieprzu cayenne
  • szczypta soli
  • 4 łyżki oleju do smażenia

Wykonanie:

Dynię ścieramy na tarce o grubych oczkach. Wszystkie sładniki mieszamy razem do uzyskania jednolitej konsystencji. Olej rozgrzewamy na patelni, nakładamy masę łyżką i smażymy z obu stron na rumiany kolor. Placuszki można podawać z sosem czosnkowym.

Szczypta kuchennych relacji

Sezon na dynie rozpoczął się na dobre! A co z sezonem na…miłość? Czy to całoroczna „przypadłość”, powtarzająca się cyklicznie, czy sezonowa przygoda? Dziś zadajemy sobie to pytanie, jak to jest z tym najbardziej tajemniczym, najczęściej opisywanym, a wciąż nieopisanym uczuciem? Pytanie jednak, czy miłość jest uczuciem? Uczucie to stan, który może minąć. Dziś czuje radość, jutro przygnębienie. W miłości nie ma miejsca na taką zmienność. Dziś Cię kocham, jutro nie. Miłość to decyzja. I może to jest najtrudniejsze. Podejmuje decyzję, że kocham Cię nie tylko w sezonie jesiennym, kiedy liście tak miło szeleszczą nam pod nogami, czy w zimie, kiedy śnieg przyjemnie skrzypi pod butami lub na wiosnę, kiedy wszystko budzi się do życia. Kocham Cię też, kiedy jesień jest zimna i mokra, a wiatr nieprzyjemnie smaga po twarzy i kiedy upalne lato daje się we znaki, a skóra jest poparzona słońcem. I biorę za to odpowiedzialność. W miłości nie ma miejsca na sezonowość. Tu jest stałość, całoroczność, dokońcażyciowość.

Czy moja relacja z Panem Bogiem jest sezonowa, czy stała? Biegnę do Niego w czasie jesiennej burzy czy śnieżnej zamieci w moim życiu, a co, kiedy świeci przyjemne słońce i nie ma żadnych anomalii? Czy wtedy o Nim myślę, pamiętam? Wierzymy, że Bóg ma marzenie, by w naszym życiu być nieustannie i towarzyszyć nam w codzienności. Siedzieć przy stole, kiedy planujemy ze współmałżonkiem następny dzień, być w naszym miejscu pracy, gdy projekt się opóźnia, a klient podnosi wymagania, wejść w relację z naszymi rodzicami, czy dziećmi. On nie zna sezonowości w Miłości. On nie bywa. On Jest.

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *